Twórcy serialu True Detective mają parcie na nagrody. I je dostaną. (UWAGA! Wpis zawiera treści wyłącznie dla odbiorców pełnoletnich. Bez dowodu w ręce proszę nie klikać).
Jeśli nowy serial HBO True Detective nie zbierze w najbliższych latach góry nagród, to na ręce wyrośnie mi bardzo duży kaktus. Po pierwszych dwóch odcinkach serialu wygląda na to, że szykuje się diament prawie bez skazy.
Oto pięć faktów, które sprawiają, że twórca serialu, Nic Pizzolatto, może spać spokojnie. Na nagrodach już graweruje się jego nazwisko.
Pierwszy sezon serialu produkują Matthew McConaughey i Woody Harrelson. Oni też odtwarzają główne postaci detektywów Rusta Cohle i Martina Hart.
To znakomity pomysł. Panowie inwestują nie tylko swój czas, ale i pieniądze, więc będą się starać. I starają. Harrelson jest dobry, a McConaughey znakomity. Rewelacyjny. Ten aktor w ostatnich latach pokazuje jedne z najostrzejszych pazurów na rynku. Teraz również telewizji.
Serial bawi się konstrukcją przeskakując w czasie i przestrzeni. Dzięki temu powolne tempo serialu nie nudzi, a gęsty jak smoła klimat nie zostaje zburzony efekciarstwem. To idealne połączenie dla poważnej historii o policjantach i mordercach.
Pierwszy sezon serialu ma mieć 8 odcinków. Gdy już się sprzeda (bo sprzeda na pewno), powstaną kolejne. Każdy z nich ma mieć inną historię oraz innych bohaterów. W taki sposób ma powstać antologia opowieści o detektywach. Jest więc szansa na spójną, zaplanowaną od początku do końca opowieść co roku. A więc również szansę na nagrody.
Znana z serialu Parenthood i serii filmów Percy Jackson… Alexandra Daddario pokazuje w serialu piersi, tyłek i w ogóle wszystko.
Widok jest jak najbardziej przyjemny, ale jeszcze bardziej cieszy mnie, że to golizna uzasadniona. HBO nie boi się nagich ciał, ale często z nimi przesadza. Gra o Tron i True Blood ociekają niczym nie uzasadnionymi nudystami. Rozbierana scena z drugiego odcinka True Detective mogłaby być również nakręcona w ubraniach, ale na szczęście nie jest zrobiona na doczepkę. Rozbudowuje postaci i jest wpisana w poważniejsze wątki.
Cycków mogłoby nie być, ale jeśli już są, to miło, że chociaż trochę uzasadnione.
Pierwszy sezon serialu traktuje o 17 letnim pościgu za seryjnym mordercą z Luizjany. Jest to temat dobrze znany fanom takiego kina. W podobnym, parno gęstym klimacie były utrzymane chociażby filmy Texas Killing Fields czy Just Cause. Z czystym sumieniem mogę jednak powiedzieć, że dwa odcinki serialu True Detective były bardziej wciągające.
Dobrze zrealizowany serial ma tę przewagę, że twórcy mogą snuć się spokojnie wokół tematu, kształtować powoli swoich glinianych bohaterów i dopiero po długim wstępie wypalić ich w ogniu finału. Udaje się to tylko w serialach nowego typu, których bohaterowie nie są wydmuszkami, a scenariusze zbiornikami na one-linery i zwroty akcji.
Opowieść z True Detective nie będzie wyjątkowa, ale jej przedstawienie już tak. Klimat jest mroczny, zdjęcia spokojne, bohaterowie rozbudowani. Właśnie dlatego to póki co najciekawszy debiut tego roku i gwarantowany zwycięzca walki o nagrody.
PS Serial można oglądać legalnie poprzez HBO GO. Niestety zgodnie z tym o czym mówił Michał w ostatnim odcinku podcastu Masa Kultury Polska jest traktowana jako kraj trzeciego świata.
Polecam dobry VPN.