MASA KULTURY 36 – UPIORY W CZARNYM ZWIERCIADLE

Marzec 17th, 201320 komentarzy
black-mirror-3

Plakat promujący 3 odcinek pierwszego sezonu Black Mirror

Buy more.  Made more. Play more. Connect more. More. More. More. More. Be yourself no more. The future is broken.

Czy przyszłość jest zepsuta, czy nie, to Masa Kultury jest tu z wami. Najnowszy odcinek jest ekspresowy i skondensowany jak zupka chińska. Ale jak to mawiają seksuolodzy – nie liczy się długość, ale jakość. I treść. A tej sporo udało nam się upchać w 43 minuty.

Razem z Szymonem rozmawiamy  aktualnościach (Pyrkon 2013, trailer Hangover 3, Leap Motion,  problemy przy premierze SimCity i cybernetyczna proteza ręki BeBionic 3). Zaraz potem przechodzimy do omówienia wszystkiego tego, co ostatnio widzieliśmy, czytaliśmy i w co graliśmy. Zaczynamy ostro od brytyjskiego mini-serialu Black Mirror. No właściwie Szymon zaczyna, bo ja w chwili nagrywania odcinka jeszcze tego tworu nie znałem. Dziś jest już inaczej i wam też zalecam seans. Następnie przyglądamy się najnowszej części przygód naszego ulubionego detektywa – Harrego Hole, śledzimy poczynania Yorika z komiksu „Y the last man”, a wszystko kończymy moimi zachwytami nad Far Cry 3.

POBIERZ 36 ODCINEK MASY KULTURY, TUTAJ

 

Spis TreściPokaż

WARTO ZOBACZYĆ:

Archiwum podcastów znajdziecie tutaj. Zapraszam też, do subskrybowania nas na iTunes.

« MASA KULTURY NA PYRKONIE 2013
MÓJ PYRKON 2013, CZYLI PO CO MICHAŁ JEDZIE DO POZNANIA »

Categorized Under

podcast Polecam

Post tags

About Michał Kowal

Ojciec założyciel. Fan popkultury, były dziennikarz. Nagrywa i montuje podcast. Uwielbia grać, czytać i oglądać filmy. Zakochany po uszy w spaghetti westernach Sergio Leone, Indianie Jones i Powrocie do Przyszłości.KONTAKT masakultury@gmail.com

» has written 217 posts

  • Paweł

    Cześć. Zacząłem słuchać was niedawno po gościnnym występie w Małym Filmidle. Podkast jak najbardziej bardzo fajny. Mam tylko jedną uwagę techniczną. W iTunes pierwsze 11 odcinków jest na górze, a pozostałe nowsze odcinki mają datę 1 stycznia 2001. Poprawcie to w feedzie, a na pewno będę waszym stałym słuchaczem. Pozdrawiam. :-)

  • Ejże, przecież w „Yyyy” nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie „Czemu tak, a nie inaczej”. Jedna z teorii jest najbardziej prawdopodobna, ale wcale nie jest pewne, czy wic z japońskim naukowcem można spokojnie uznać za jedyne i słuszne rozwiązanie.

    • Komiks jednak mocno sugeruje, że to właściwe rozwiązanie zagadki. Mogli sobie te sugestie odpuścić i po prostu zostawić sprawę bez odpowiedzi.

  • Jerry

    Zgadzam się,że „Black mirror” to rewelacja. Usłyszałem o nim kiedyś na Fantasmagierii i pierwsza seria (drugiej jeszcze nie widziałem) mnie zmiażdżyła. Mój fawory to Entire history of you. Najbardziej kameralny, a chyba dla mnie najmocniejszy odcinek. Co do National Anthem to moim zdaniem to najsłabszy (co absolutnie nie znaczy słaby) odcinek i dziwna decyzja na premierową styczność z serialem. Z tego co czytałem wiele osób miało podobne odczucia jak Fredi, czyli niemalże odstawili po tym odcinku serial. Ja mam z tym odcinkiem problem o tyle, że mam wrażenie że główna konkluzja jest dość mało odkrywcza, a sam sposób podania mógłby spokojnie być mniej szokujący. Wydźwięku ogólnego nie musiałoby to zmieniać, a tak przez tą estetykę szoku wszyscy mówią o seksie ze świnią, a nie o przesłaniu (mimo wszystko ciekawym) jakie odcinek niesie. Czekam na więcej. A i Michał nie obawiaj się oglądać z Żoną, moja nie lubi horrorów i sf a i tak była zachwycona.

  • POLIP

    Co do grania w gry grubo po premierze – innego zabiegu nie stosuję. Pewnie dlatego, że zmieniam komputer mniej więcej co 5 lat i potem mogę sobie spokojnie nadrabiać tylko te rzeczy, które są absolutnie najlepsze i dzięki temu nie marnuje się czasu na tytuły słabe i średnie. Niby się nie jest na bieżąco, ale generalnie co z tego?

    Fajnie, że FC 3 jest takie dobre, bo CD-Action dało ostatnio dwójkę i się sporo rozczarowałem po nadal dla mnie genialnej jedynce. Pewnie, sawanny i inne Afryki nie są złe, jest sporo swobody, ale gdzie ta wyspa, gdzie te mutasy?

    Co do „Black Mirror” – zacząłem dopiero drugi sezon i nadal twierdzę, że to jest rewelacja! Twórcom się udało taki klimat stworzyć, że aż człowiek zaczyna momentami wątpić w brave new world, co go niby teraz mamy. Pierwszą serię obejrzałem właściwie przypadkowo, bo oczywiście takiej dobrej produkcji nie ma sensu reklamować i nadal jest raczej cicho o niej – shame. Podpisuję się obiema ręcyma pod propozycją odcinka o Czarnym Zwierciadle. Możecie do tego dorzucić „Sherlocka” – równie rewelacyjny, równie brytyjski, rewelacyjnie zakorzeniony w twórczości Conan Doyle’a, a przy tym dziejący się współcześnie. Jeśli nie widzieliście, to GORĄCO polecam!

    • Sherlocka dobrze znamy. Trzeci sezon właśnie zaczynają kręcić. Już kiedyś gadaliśmy o nim w Masie Kultury. Chyba nawet w dwóch odcinkach.

  • „Black Mirror” uwielbiam, nie tylko z powodu tego, że obecnie brakuje mi tego typu seriali. Tego typu, to znaczy cyklu niepowiązanych ze sobą opowieści niesamowitych, historii z dreszczykiem, niepokojących wizji przyszłości, tak jak wspomniana w podcaście „Strefa mroku”, czy inne, „The Outer Limits”. W przypadku „Black Mirror” niewielka ilość odcinków jest więc, w moim odczuciu, wadą – chciałoby się, po prostu więcej.

    Moje ulubione epizody to trochę przekornie – przekornie, bo w sieci napotykam opinie, że są to odcinki najsłabsze – „15 Million Merits” (1×02) – nie jest może specjalnie głęboki, ale jego moc tkwi w tym, że o wielu rzeczach mówi wprost, a bywa tak, że po prostu czasem dobrze jest, kiedy ktoś nam wytknie, po prostu głupotę i bezsens pewnych zachowań. Metafora użyta w epizodzie nie jest zbyt głęboka, ale na mnie podziałało to cholernie piorunująco – po prostu było mi bardzo wstyd, bo wśród tych ciężko „pedałujących” kolesi, wydających „zarobione” punkty na płytkie przyjemności zobaczyłem siebie. Przyznam szczerze, że ten epizod zmienił moje postrzeganie wielu spraw a w pewnym sensie ograniczył mój czasem bezmyślny konsumpcjonizm, a ponadto dużo krytycznie patrzę na medialne zjawiska typu „reality show”. Niewiele dzieł filmowych potrafiło wpłynąć na mnie, tak, jak ten jeden odcinek „Black Mirror”. A ów, ponoć jest jednym z najsłabszych, więc Ci, którzy nie oglądali niech przygotują się na małą iluminację (tym czy innym odcinkiem) ;-) Acha i piosenka w wykonaniu zjawiskowej Jessiki Brown Findlay do dzisiaj krąży mi po głowie.

    Drugi to „White Bear” (2×02), dlatego, że wzbudził we mnie tak rozbieżne uczucia względem głównej bohaterki, i tak ambiwalentne w stosunku do idei, która – nie chcę za mocno spoilerować – robi się klarowna dopiero w końcówce, że jeszcze długo, długo, długo myślałem po jego obejrzeniu. Poza tym tajemnicza atmosfera, zachowanie ludzi względem głównej bohaterki, niepewność i klimat. Cholernie dobry, mocny odcinek, chyba najbardziej ze wszystkich w klimatach „Strefy mroku”.

    Tak więc polecam (mam nadzieję, że Michał już obejrzałeś, bo z przyjemnością obsłuchałbym cały odcinek o BM)

    A co do zapowiedzi kolejnego odcinka – dawać go już TERAZ dranie! Tak się nie robi! Zapowiedzieć takiego „killera’ i… do usłyszenia za tydzień? Ale jesteście!… :)

    Pozdrawiam!

    • Black Mirror dopiero zacząłem i obejrzałem właśnie 5 Million Merits” (1×02), Mocarny odcinek. Wali dosłownością, ale i dobrze. Bo są rzeczy, o których po prostu trzeba mówić dosłownie. Kiedy potem u mojej żony zobaczyłem, że teściu ogląda X-Factor, albo inne takie cudo z jurorami to autentycznie – zrobiło mi się niedobrze.

      Co do przyszłego odcinka – chcieliście cykl tygodniowy, to teraz czekajcie :P

    • davis

      Na mnie również największe wrażenie zrobił odcinek 1×02 i nie rozumiem dlaczego przez wielu oceniany jest jako najgorszy :)

    • Bo jest zbyt dosłowny i prosty. Rewelacyjna rola Daniela Kaluuya, ale historia bardzo prosta.

      Moim zdaniem absolutnie najlepsze są:
      1×1 – The National Anthem
      1×3 – The Entire History of You
      2×1 – Be Right Back (rewelacyjna rola Hayley Atwell znanej z „Kapitana Ameryki”)

      The Entire History of You podobno Robert Downey Jr. chce przerobić na film.

    • 2×01 – było świetny, ale do wiadomego momentu zwrotnego. Sam pomysł na re-generację człowieka, jako avatara z wypadkowej jego sieciowych „kreacji”, genialny w swej prostocie (choć w literaturze podobnych pomysłów chyba parę się pojawiło (bodajże w „Accelerando” Strossa). Jako uzupełnienie tego odcinka polecam również opowiadanie z „Kroków w nieznane”, tom 5 z roku 2010, pod tytułem “Eros, filos, agape” autorstwa Rachel Swirsky, którye mówi o podobnych rzeczach, ale w sposób nieco bardziej rozwinięty, ze szczególnym naciskiem na taki właśnie, powołany do życia byt. I chociaż pamięć mnie trochę zawodzi, co do szczegółów tej nowelki, to przejmującą końcówkę pamiętam do dziś.

    • A swoją drogą, „Dead Set” od Charliego Brookera, rozumiem oglądaliście? Bo jeśli nie, to radzę czym prędzej nadrobić :)

    • To był ten big Brother z zombie w tle? Kiedyś oglądałem. Całkiem ciekawe.

    • Obejrzałem cały pierwszy sezon. I veto! W moim przekonaniu The Entire History of You jest najsłabsze. Jakbym miał to jakoś w rządku ustawić:
      1×2 – Fifteen Million Merits
      1×1 – The National Anthem
      1×3 – The Entire History of You

      Zarzut, że Million Merits jest zbyt dosłowne jest bez sensu. Dlaczego? Bo tu każdy odcinek jest strasznie dosłowny. To taki serial. Autor ma pomysł jak coś skrytykować, a potem jest dosłowny do szpiku kości. A dlaczego uważam Entire History of You za najsłabszy? Bo może i sam pomysł wyjściowy jest fajny. Pokazany też jest nieźle (powtórki z rozmowy o pracę, straszna scena seksu itp.). Niestety sam pomysł jest tłem dla historii, która jest średnim dramatem małżeńskim. Pani kocha pana, pan kocha panią, ale podejrzewa ją o romans. Można byłoby usunąć całą warstę sci-fi, a i tak mielibyśmy taki sam serial. Jak dla mnie – to trochę zmarnowane obietnice. Co nie zmienia faktu, że to i tak dobry odcinek.

      Fifteen Million Merits opisuje dzisiejszy świat w paraboli. To taka współczesna bajka. Coś jak bajki Krasickiego. To alegoryczna przypowieść, a zamiast zwierzątek mamy sci-fi. Mi się to podejście strasznie spodobało. Jest proste, szczere i w tym wypadku niezwykle celne, bo dotyczy teraźniejszości a nie przyszłości.

      The National Anthem też jest ciekawe. I jest najbardziej teraźniejsze. Oczywiście bohaterowie zachowują się to nierealnie. Ale co z tego. Tu chodzi właśnie o to, aby udowodnić swoją tezę. Można naginać zasady rzeczywistości do tego. Świetny odcinek. Szczególnie podobała mi się rola TV w obliczu internetów.

  • Fredi

    Gorąco się przyłączem do polecenia Black Mirror, z małym tylko zastrzeżeniem. Widziałem pierwszy sezon i pierwszy odcinek drugiego i dla mnie zdecydowanie najgorszym odcinkiem był najsampierwszy, ten z premierem Brytanii i świnią. Wydał mi się obrzydliwy, naciągany, głupawy i nieumiejętnie zrobiony. O mało co nie zrezygnowałem z dalszych odcinków – a byłby to błąd bo to świetna seria. Także jak ktoś się natnie na nieciekawą część to warto próbować dalej, szczególnie że jest spory rozstrzał tematyczny. Myślę że zdecydowanie nadaje się do oglądania z żoną, może się jej nawet bardziej spodobać.
    Powodzenia na konwencie!

    • Pozwolę się nie zgodzić. Moim zdaniem The National Anthem to jeden z najlepiej napisanych i najbardziej inteligentnych odcinków tego mini serialu.

      Tutaj właśnie chodzi o to, że ten akt seksualny jest obrzydliwy. Pytanie jakie stawiają twórcy, to jak daleko posuniemy się w naszym pędzie za telewizyjną sensacją? Czy są jakieś granice? W którym momencie dociera do nas objawienie, że to już jednak jest zbyt wiele? (zwróć uwagę na reakcje widzów pod koniec odcinka).

      Śmierć człowieka na ekranie, seks ze świnią, a może mama Madzi. Jak wiele, to już zbyt wiele?

    • Fredi

      Nie tylko o obrzydliwość chodzi. Ja się na przemian krzywiłem z obrzydzenia i śmiałem z dziwnego zachowania bohaterów w które nie potrafię uwierzyć. Jeśli chce się postawić problem (szczególnie ważki) to trzeba umieć to zrobić w odpowiedniej formie, ta była moim zdaniem kompletną porażką. Może i inteligentne założenie rozbiło się o średnie wykonanie. Wiadomo że w tej serii operuje się przesadą, przejaskrawieniem, ale tutaj kompletnie nie wyszło. Dla mnie to taki audiowizualny Fakt i stare tabloidowe hasło „Krew (sperma) na pierwszej stronie”. Oczywiście z miłości dla czytelnika.

  • Paulus

    Dzięki za świetny odcinek, Panowie! Patrząc po tym, jak zbliżone mamy gusta (niezależnie od medium, bo pełna zgoda zarówno przy ocenie FC3, jak i Black Mirror oraz zachwycie nad przygodami Hole’a), aż szkoda, że obowiązki zawodowe nie pozwolą mi na przyjazd do Poznania. Bo wypicie piwka w tak zacnym gronie nie zdarza się zbyt często :)

    PS. Kolejny odcinek również zapowiada się wybornie. Dwa najbliższe lata to będzie niezwykle ciekawy okres dla „Redów”. Chętnie poznam więcej szczegółów n/t Cyberpunka i nowych przygód Wiedźmina.

  • POLIP

    Czy są spoilery dot. drugiego sezonu BM? Bo jeszcze nie oglądałem i nie wiem, co robić najpierw!