GRY, KTÓRYCH MOŻECIE NIE ZNAĆ, A ZNAĆ POWINNIŚCIE – AKCJA

Listopad 9th, 201410 komentarzy

syndicate

Jeżeli jeszcze w nie nie graliście to pora to zmienić.

Są gry, którym zabrakło szczęścia. Przechodzą po cichu, bez większego echa. Zostają zapomniane. Często to efekt nieprzemyślanych decyzji marketingowych. Innym razem zwykły pech,  albo zbyt silna konkurencja.

W tym zestawieniu przedstawiam kilka właśnie takich gier. Dzisiaj można je pewnie kupić spokojnie poniżej 30 zł. Za każdym razem warto. Bo każda z przedstawionych tutaj gier ma w sobie coś niezwykłego. Coś co przykuje was do telewizora lub monitora i nie puści przez wiele godzin.

Tym razem pod uwagę biorę tylko tytuły akcji, które wyszły na PC i konsole poprzedniej generacji (Xbox 360 i PS3) w ciągu ostatnich czterech lat. Mowa o grach dużych, pełnych, którym jednak czegoś zabrakło i pewnie nigdy nie doczekają się kontynuacji. Leżą teraz samotne na różnych wyprzedażach i czekają na swoją drugą szansę.

Zagrać musicie:

Spec-Ops-The-Line-Art

Spec Ops: The Line (2012)

Jakie to jest? Niby Call of Duty, które tak naprawdę jest anty Call of Duty.

Czemu nie wyszło? Gra reklamowana była z jednej strony jako kolejna wesoła zabawa w żołnierza, z drugiej jako growa adaptacja „Jądra Ciemności”, Josepha Conrada. Trochę dysonans, prawda? Co więcej to to drugie określenie jest dużo bliższe prawdy niż początkowo się wydawało. Ta gra przez wiele osób nie została zrozumiana. Co dziwniejsze – to, że powstała to jakaś absolutna anomalia! Nie wyobrażam sobie kto w dużej korporacji podjął decyzję o robieniu takiego tytułu zamiast kolejnej, wesołej strzelanki.

Dlaczego warto zagrać?  Jeżeli jeszcze jej nie znacie – po prostu zagrajcie. Nie chce psuć Wam tego doświadczenia.   Uwierzcie mi na słowo, że musicie to zrobić, a może zmieni to chociaż trochę sposób w  jaki patrzycie na gry.

enslaved_02

 Enslaved: Odyssey to the West (2010)

Jakie to jest? Mądre, śliczne i dobre.

Czemu nie wyszło? Nie mam pojęcia. Na deweloperze tej gry, firmy Ninja Theory chyba wisi jakieś fatum. Każda kolejna ich gra jest świetna, a nigdy nie odnosi kolosalnego sukcesu.

Dlaczego warto zagrać? Co jakiś czas grę robią prawdziwi artyści. Ludzie, którzy dokładnie wiedzą co chcą zrobić, jakie emocje wywołać, jaką historię opowiedzieć oraz jakie środki wyrazu do tego dobrać. Enslaved jest właśnie taką świadoma, spójną grą. Opowieść oparta jest o klasyczną, chińską powieść – „Podróż na Zachód”. Temat przetwarzany przez setki dzieł (nawiązania znajdują się np. w doskonale znanej serii anime i mang „Dragon Ball”) tutaj stał się motywem wyjścia do wspaniałej przygody.

Enslaved to gra o podróży młodej dziewczyny Trip i bardziej doświadczonego, silnego Monkeya. Nie jest to związek romantyczny. Monkey zaczyna przygodę jako niewolnik Trip. Podróżujemy po post-postapokalpitycznej ziemi. Świetne postaci, dialogi, historia, styl, rozgrywka – tej grze nie brakuje niczego.

Zagrać możecie:

syndicate

Syndicate (2012)

Jakie to jest? Cyberpunkowa strzelanka z genialnym trybem kooperacji.

Czemu nie wyszło? Ta gra stała się ofiarą swojego tytułu. Dobrany był on na siłę i odwoływał się do nostalgii za kultowym Syndicate od Bullfrog. Kiedy zamiast izometrycznej, lekko taktycznej strzelanki zaprezentowano pełen akcji FPS w sieci nieźle zawrzało. Dodatkowo gra na zwiastunach wyglądała dosyć przeciętnie. Niewiele osób dało grze szansę.

Dlaczego warto zagrać? Starbreeze Studios nie robi słabych tytułów. Syndicate nie jest wyjątkiem. Szybka akcja, świetny design i rewelacyjnie pomyślane wszczepy agentów korporacji. Do tego fajna zabawa z dosłownością terminu „biznes to wojna”. Może główna linia  fabularna nie porywa (ale strzela się świetnie!) to wciągający tryb kooperacji dla czterech graczy przyprawiony klasami postaci i ulepszeniami do nich to po prostu majstersztyk!

the_bureau_xcom_declassified_wallpapers

The Bureau: XCOM Declassified (2013)

Jakie to jest? Lekko taktyczna strzelanka z kosmitami w latach 50. ubiegłego wieku.

Czemu nie wyszło? Kolejna ofiara własnego tytułu. The Bureau zostało oryginalnie zapowiedziane jako nowy XCOM. Grę taktyczną zastąpiono tutaj strzelanką fps w bardzo ciekawym settingu lat 50. Błąd podobny jak w przypadku wydanego rok wcześniej Syndicate. Wielka afera i protesty fanów oryginału doprowadziły do tego, że gra została zmieniona w hybrydę strzelanki i gry taktycznej. Potem wydano ją cichaczem pod tytułem The Bureau, bez chwalenia się i w cieniu genialnego XCOM: Enemy Unknown, które uspokoiło wściekły tłum.

Dlaczego warto zagrać? Bo to ciekawa gra. Może nie idealna, ale z fajną fabułą i ciekawymi postaciami. No i ten klimat! Jestem w stanie wybaczyć jej wiele dzięki fantastycznemu klimatowi sci-fi z lat 50. Żałuję tylko, że nie wyszła w oryginalnym kształcie i że afera spowodowała, że została skończona w pośpiechu. Widać tutaj szwy, cięcia i oszczędności. Ja i tak nie mogłem się od niej oderwać. Gra też zawiera jedną, cholernie ciekawą woltę fabularną, która tłumaczy nam gatunek gry i perspektywę kamery, z której patrzymy na bohatera. Bomba.

warhammer_40000_space_marine_combat-wallpaper-1600x900

Warhammer 40,000: Space Marine (2011)

Jakie to jest? Jako napakowany półbóg, a właściwie ultramarine przebijasz się przez szwadrony orków. Strzelasz, tłuczesz i czujesz MOC!

Czemu nie wyszło? Bo ludzie oczekiwali, żee firma Relic zrobi kolejną strategię w kultowym uniwersum, a nie świetnego slashera, w którym przebijać będziemy się przez hordy kosmicznego grzyba (tak, orki w tym uniwersum są grzybem).

Dlaczego warto zagrać? Bo to gra o chrzanionym, kosmicznym ultramarinie! I poczujesz się tu jak półbóg zesłany przez gniewnego Imperatora w celu ukarania wrogów. Urocza, lekka jatka. Ach ci orkowie krzyczący w strachu, ci żołnierze Imperium patrzący na Ciebie z podziwem… Ten tytuł jest wspaniały.

2545242-bulletstorm

Bulletstorm

Jakie to jest? Zabawne i przeładowane akcją

Czemu nie wyszło? Podobna zawiniła zbyt duża brutalność i zbyt dosadny język. Co prawda brzmi to jak totalne pieprzenie. Po prostu nowa marka się nie przyjęła. Szkoda.

Dlaczego warto zagrać? Bo to świetna gra podchodząca do wszystkiego na ogromnym luzie. Pełna dobrych dowcipów. Posiadająca ciekawy styl graficzny no i oczywiście świetną mechanikę walki punktującą najbardziej szalone akcje.

Warto wspomnieć

Jeżeli nie znacie, to spokojnie mogę też polecić:

  • Shadow Warrior (2013) – świetna jatka, trochę w stylu Bulletstorma. Obowiązkowa dla miłośników katany (pisałem o niej, tutaj),
  • The Darkness II (2012) – rewelacyjny mechanizm walki przy użyciu dwóch broni i macek ciemności. Bardzo brutalna aczkolwiek w komiksowym stylu. Na deser świetny co-op dla czterech graczy, który jest niewiele gorszy od tego z opisywanego powyżej Syndicate,
  • Prince of Persia: The Forgotten Sands (2010)– ostatnia jak dotychczas odsłona przygód perskiego księcia. Prequel świetnej trylogii. Lekko zapomniana, ale strasznie kompetentna zręcznościówka.

 

« SERIALE W RAJTUZACH. JAK SUPERBOHATEROWIE SPRAWDZAJĄ SIĘ NA MAŁYM EKRANIE?
MASA KULTURY 71 INTERSTELLAR »

Categorized Under

gry Polecam

Post tags

About Michał Kowal

Ojciec założyciel. Fan popkultury, były dziennikarz. Nagrywa i montuje podcast. Uwielbia grać, czytać i oglądać filmy. Zakochany po uszy w spaghetti westernach Sergio Leone, Indianie Jones i Powrocie do Przyszłości.KONTAKT masakultury@gmail.com

» has written 217 posts

  • El Barto Far Far

    Kupiłem se spec-opsa. Mega temat. Nie musicie mi oddawać kasy.

  • igimat

    Mnie niestety Enslaved nie kupiło, nie wiem dlaczego ale chyba po 2h po prostu podarowałem sobie resztę tej gry, nie dlatego żebym był nią jakoś szczególnie zmęczony, po prostu uznałem że nie jest dla mnie i porzuciłem bez najmniejszego żalu

    • I tak bywa. Ja na przykład za cholerę nie mogę przekonać się do Tomb Raidera z 2013 r., a podobno to bardzo dobra gra.

      Pomimo, że popkultura stara się trafiać do jak najszerszego grona odbiorców to nie ma takich utworów, które trafiałyby do wszystkich bez wyjątków.

  • Konan064

    Szkoda, że nie będzie drugiej części enslaveda :(

    The darkness 2 przesunalbym do must-have, natomiast bulletstorm do nie-nalezy.

    • A ja tak właściwie się cieszę, że dostaliśmy opowieść w jednej, zamkniętej części niż kolejny tasiemiec. W tym wypadku brak kontynuacji absolutnie mi nie przeszkadza.

      Co do The Darkness 2 i Bulletstorm to kwestia gustu. Dla mnie to właściwie podobne gry w innej stylistyce (groteskowy horror z czarnym humorem vs parodia hard sci-fi). Oba nastawione głównie na widowiskowe, przesadzone walki i z fajnymi mechanizmami strzelania. Dosyć równa półka.

  • Pierwsze dwie pozycje absolutny must have (reszty nie ograłem, chętnie sięgnę pewnie stopniowo). „Spec ops The line” to majstersztyk. Ma jakieś tam swoje wady, ale to co próbuje robić wychodzi fantastycznie. Chyba żaden tytuł mnie tak nie sponiewierał, a niektóre sceny do dziś mnie prześladują.

    „Enslaved” to jest dla mnie największa zagadka minionej generacji. Kapitalna zabawa, a w tle całkiem fajna historia. A dla mnie najfajniejszą rzeczą jest to, że przy całym rozmachu (przy walkach z niektórymi robotami starcia z „Pacific Rim” wyglądają jak niewinna rozgrzewka) to w gruncie rzeczy bardzo kameralna, skupiona na bohaterach historia. Koniecznie do ogrania.

    • Ja tam uważam powstanie „Spec Ops the Line” za jakiś błąd matrixa. Serio. To ewidentnie tytuł z grubym budżetem, który po prostu nie mógł trafić do tłuszcz. Pewnie Jagger ściemniało inwestorom, że robią takie tam Call of Duty trochę poważniejsze, a nim ci się skumali za co płacą było za późno już. Potem starano się to ratować np. wpychając do gry całkowicie zbędny i niezgodny z fabułą tryb multi.

      „Enslaved” jest niesamowite. Mnie tam kupił też drobny fakt, że nie przebijasz się tam przeważnie przez hordy wrogów. Walki wcale nie było aż tak wiele. Dzięki temu nie miałem dysonansu żadnego. I ten nostalgiczny klimat. No i oczywiście – zakończenie miażdży!

    • Trybu multi w Spec opsach w ogóle nie odpaliłem. On jest tam po prostu nie na miejscu. To, że go dodano to dla mnie przykład na durne myślenie wydawców „gra bez multi się nie sprzeda” (jak zobaczyłem multi choćby w ostatnim „Tomb Raiderze” też mnie wcięło).

      To co mówisz o walkach w „Enslave” podobnie odczułem. Co więcej ta gra ma idealnie zbalansowanie pomiędzy eksploracją/walką/skakaniem po platformach/walką z bossami/i co tam jeszcze twórcy serwują. Nigdy się nie nudzisz, nigdy nie czujesz zmęczenia. Wielka gra.

    • Kamil Dziwota

      „Spec Ops: The Line” wydaje 2K, które wydawało także serię BioShock, więc akurat oni mogli coś takiego zrobić. Co nie znaczy, że nie robią też niemiłych rzeczy, gdyż ponoć w „Mafii II” miało być znacznie więcej zawartości, ale pospieszono się z jej wydaniem czy sprawa z „The Burak: XCOM Declassified”, które miało być inną grą (jak pisałeś), a ostatecznie w 2K podjęli trochę złych decyzji, przekształcili grę w coś innego, wydali w pośpiechu etc.

    • No tu presja fanów zadecydowała. Szkoda. A główny błąd to był taki, ze nie pokazali najpierw tego X-Com od Firaxis. To by wogóle awantury nie było.