FANBOJE, TO PŁACZLIWE BACHORY

Luty 19th, 201410 komentarzy
Fot. na licencji CC Waaah!/Wikimedia

Fot. na licencji CC Kyle Flood/Wikimedia

Byłem głupi, ale zmądrzałem. Byłem ślepy, ale widzę. Błądziłem, ale już znam drogę. Obiecuję więcej nie grzeszyć…

Tak, przyznaję się do błędu. Nie lubię tego robić (i niezbyt często muszę ;), ale czasem trzeba. Remake RoboCopa oceniłem przed obejrzeniem. Spisałem go na straty. Byłem w błędzie. Film jest dobry i otworzył mi oczy na bardzo przykry fakt – fanboje zachowują się jak płaczliwe bachory! Byłem jednym z nich, ale już otarłem łzy.

Przykro mi, że muszę to mówić, ale zastanawiając się nad ostatnimi latami pop kulturowego życia utwierdziłem się w tym przekonaniu. Fanboje – beczycie jak małe dzieci, którym przeszkadza wszystko co inne. Nawet jeśli nowe pieluchy mniej cisną w tyłek i lepiej chłoną wasze siuśki.

Remake. Oto jedno słowo, które wyjaśnia wszystko co mam na myśli. Jeśli chcecie sprawić, by mała dzidzia płakała, zróbcie remake jej kultowego filmu. Racjonalne argumenty przestaną mieć znaczenie, zdrowy rozsądek nie będzie funkcjonował, umiejętność czerpania przyjemności z prostego, masowego kina zostanie całkowicie wyłączona.

Body Snatchers

W momencie gdy po 20 czy 30 (Jezu!) latach ktoś będzie śmiał tknąć brylant światowej kultury, musi dostać po tyłku. Wszak są to klejnoty bezcenne, bez których historia ludzkości potoczyłaby się zupełnie innym, o wiele bardziej barbarzyńskim torem.

  • Pamięć Absolutna, film z 1990 roku, w którym zmutowana prostytutka pokazuje trzy cycki, a Arnoldowi Schwarzeneggerowi wychodzą oczy z orbit, nie może być dobry w nowej wersji, bo główny bohater nie leci na Marsa.
  • RoboCop, arcydzieło kina artystycznego, w którym czarny charakter rozpada się na kawałki oblany kwasem, a główny bohater odstrzeliwuje przeciwnikowi przyrodzenie, w nowej odsłonie nie zasługuje na naszą uwagę, bo ma niską kategorię wiekową, a bohater jest niewłaściwego koloru.
  • Czerwony Świt, w nowym wydaniu nie jest nawet wart 140 znaków na Twitterze, bo Patrick Swayze już nie żyje, a Charlie Sheen ma tygrysią krew i nikt nie jest go w stanie zastąpić.

red dawn original 615

Fanboje kochają stawiać pomniki chwały na piedestale własnych wspomnień. Rozumiem to, bo sam to robię. Commando to w moich wspomnieniach najlepszy film akcji. Szklana Pułapka nie ma wad. Predator jest idealny. Terminator się nie starzeje. Później oglądam je na nowo i nadal się świetnie bawię, ale widzę te klisze, tanie sztuczki i konstrukcyjne płycizny.

Są filmy, których nowa wersja wywołałaby u mnie odrazę. Powrót do przyszłości, Szczęki, każda kolejna część Szklanej Pułapki… Ale wiem że prędzej czy później ktoś je zrobi na nowo i teraz nie mam już nic przeciwko. To fajne historie, ale czas ucieka i niedługo będą tylko wspomnieniem. Ile znacie osób w wieku 18 lat, które widziały Przeminęło z wiatrem albo Casablankę? Nie słyszało o nich, tylko obejrzało od początku do końca?

Pomysł, by zrobić ich remake brzmi fatalnie, ale na Boga! Popkornowe kino akcji to nie Obywatel Kane! Nie musimy bronić ich chwały za cenę zdrowego rozsądku. Jeśli są aż tak znakomite jak podpowiadają nam wspomnienia, to obronią się same. I żadna nowa wersja tego nie zmieni.

neverendingjpg

Żeby było jasne, nie bronię wszystkich rimejków. Prawda jest taka, że wiele z nich nie reprezentuje sobą nic nowego i tylko odcina kupony od znanej marki. Ale nawet jeśli tak jest, jeśli coś jest zrobione tylko dla pieniędzy i bez serca, to i tak nie wyrabiajmy sobie zdania przed premierą.

Nowe wersje filmów oceniajmy po seansach i biorąc pod uwagę to, czym są, a nie czym były ich oryginały 30 lat temu. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale remake nie zawsze musi być zły. Nawet jeśli robot ma zły kolor, a akcja dzieje się nie na tej planecie co dawniej.

Pieluszka może być dobra, nawet jeśli jest innej firmy. Nie beczcie.

 

Fot. na licencji CC Kyle Flood/Wikimedia

« ROBOCOP – REMAKE ZASKAKUJĄCO UDANY
GUARDIANS OF THE GALAXY – SKAZANI NA SUKCES? »

Categorized Under

film Polecam

Post tags

About Szymon Adamus

» has written 118 posts

  • Kamil Dziwota

    Umieściłem link do tego tekstu na Filmwebie i się wywiązała taka dyskusja – http://www.filmweb.pl/film/RoboCop-2014-482808/discussion/FANBOJE%2C+TO+P%C5%81ACZLIWE+BACHORY,2463128

    • Fou, fiu. Ostro się tam ze mną koledzy obchodzą :) Dobrze, że mam już znieczulicę na sieciowe obelgi pod moim adresem.

  • Mando

    Kiedyś byłem radykałem ze spiętą dupą. Teraz podchodzę do
    tego zjawiska na ogromnym luzie. Po pierwsze remake nie zastępuje/niszczy
    oryginału. On nadal istnieje i nadal jest tak samo dobry/zły. Nowa wersja
    czasem jest dobra, czasem jest zła, czasem nawet jest lepsza, ale nikt nikogo
    nie zmusza o oglądania i nikt nikomu nie zabrania oglądać nadal starej wersji. Podobnie
    ludzie zachowują się przy ekranizacjach. Jakby film wymazywał oryginał. Niektórych
    remake’ów pewnie bym nie obejrzał. Obawiam się, że nie odważyłbym się obejrzeć
    remake’u „Powrotu do przyszłości” i nie
    chciałbym by taki kiedykolwiek powstał. Podobnie chyba nigdy nie
    zaakceptowałbym nowej wersji „Z Archiwum X”, ale to chyba wszystko. Dość trudno
    byłoby też obejrzeć nową wersję „Indiany Jonesa”, ale to i tak mógłby być dobry
    film. Rozumiem opinie radykalnych fanów, ale takiego Robocopa czy Pamięć
    absolutną ludzie w większości krytykują dla zasady. W ciągu ostatnich 5 lat
    przypominam sobie może ze 2 rozmowy ze znajomymi o Robocopie, a w lutym 2014
    okazuje się, że co drugi mój znajomy jest radykalnym fanatykiem oryginału.

    Ogólnie to dość dawno wyciągnąłem kija z tyłka, ale chyba
    najbardziej zadziwił mnie remake „Drużyny A”, bo nie wyobrażałem sobie, że
    można zrobić nową wersję serialu opartego na tak zakorzenionych już postaciach,
    a tu takie zaskoczenie i tak fajny film i teraz żałuję, że nie zrobili jeszcze
    sequela remake’a :-) . Ogólnie to nie lubię tego zjawiska oceniania filmu przed
    obejrzeniem i krytykowania wszystkiego już na etapie planów. Do nowego Robocopa
    od początku podchodzę bardzo na tak, możliwe, że gdzieś tam na starcie
    odrzuciły mnie pierwsze zdjęcia z planu, ale jak zobaczyłem więcej to byłem
    kupiony. Jednak nie mam aż takiego parcia by obejrzeć ten film już dzisiaj, o
    razu po premierze, w kinie, jak najszybciej, dlatego pewnie poczekam aż wyjdzie
    na nośnikach.

  • Pietrek

    Pomijając już ludzi którzy po prostu nie mają nic lepszego do roboty ze swoim czasem i lubią się kłócić w internetach, to wydaje mi się, że dla sporej grupy osób najgorsze w rimejkach czy innych kontynuacjach jest po prostu rozczarowanie czy wątpliwości co do ponownego sukcesu. Kiedyś gdy byłem młodszy jak słyszałem o czymś w produkcji to przeważnie jarałem się jak dziecko przed gwiazdką na samą tylko myśl. Doświadczenie jednak boleśnie nauczyło, że fajerwerków nie ma i o wiele łatwiej i bezpieczniej być sceptycznym i zaskoczyć się na plus niż znowu zaliczyć doła i być złym, że zmarnowało się swój czas i pieniądze nie mówiąc już o zmarnowanym potencjale jaki mógł tkwić w materiale.

    Że ludzie gadają o pierdołach w internecie to norma, rybka mnie to i niech sobie tam lamentują i zrzędzą na co tylko sobie chcą. Ale jak zobaczę, zwiastun, który mnie zniechęca, albo gdy widzę jak ludzie których kojarzę z rzeczy o których wolałbym zapomnieć biorą się za przetwarzanie ulubionych perełek, no to sorry Winnetou ale kciuków trzymać nie będę, piedestałów stawiać z nadzieją, że może jednak się uda tym bardziej. Z drugiej strony ostateczne ocenianie całego filmu przed jego obejrzeniem świadczy o debilizmie i jako takie powinno się je traktować.

    Mnie może jeszcze trochę boli, fakt, że ludzie często odpuszczają i nie starają się tworzyć nowych rzeczy, tylko idą od razu na łatwiznę przetwarzają/dorabiają rzeczy na odwal się, byleby tylko było i się sprzedało. Wiem, że trudno o nowatorstwo no ale w końcu jako organizacja charytatywna nie funkcjonują i oczekiwania jako takie mieć można. Inna sprawa że jak to ponoć mniej więcej twierdził Pratchett: „Tylko głupi pisarz nie słucha swoich fanów, natomiast jeszcze głupszy robi to czego chcą”. Koniec końców trzeba się starać zachować zdrowy rozsądek i liczyć, że jednak lepsze produkcje się tam od czasu do czasu będą trafiać.

  • Maciej Michniewski

    Czy da się w jakiś sposób określić, kiedy w kinie pojawił się pierwszy remake? Bo to w sumie jest najciekawsze w tej dyskusji. Jestem ciekaw, czy ktoś był w stanie się do tego dokopać :)

    • Internety podpowiadają, że zjawisko reemaku jest tak stare jak stare jest kino:

      „Ready? It’s „The Great Train Robbery” (1903), which most historians call the first feature motion picture.
      Prior to this landmark film, movies didn’t tell stories, they just
      showed dancers dancing, or boxers boxing, or jugglers…juggling.

      „TGTR” was such a huge hit, that one year later (!) someone made a
      remake. It was supposed to explain the story better (I guess) but
      instead was poor cousin of the 1903 classic! Don’t be fooled by the
      1904 version.

      answers.yahoo.com/question/index?qid=20090318070811AAixMpl

    • Maciej Michniewski

      „It was supposed to explain the story better (I guess)(…)”

      Pierwszy i ostatni przypadek w historii, gdy ktokolwiek próbował faktycznie zrozumieć sens dokonywania rimejka. ;)

  • Kuba

    Czasem widzę u niektórych tendencję do uważania się siebie za kogoś lepszego dlatego, że woli się klasykę od rimejków. I to najbardziej mnie irytuje. Rozumiem, że ktoś może woleć oryginalne wersje, ale nie rozumiem po co z tego powodu uważać innych, lubiących rimejki, za oddzielny podgatunek ludzi bez żadnego gustu.
    Podobnie bywa z muzyką zespołów, które na fali filmu/konkretnej piosenki trafiają do szerszej publiki. Często wtedy odzywają się „prawdziwi” fani, którzy kochali dany zespół od samego początku i hejtują nowych słuchaczy. Tak było np. po filmie „Jestem Bogiem”. Nie wiem co „starym” fanom przeszkadza to, że pojawiają się nowi, nawet jeśli przyciągnięci jedynie filmem.
    Poza tym biletów nikt kupować nie każe, a telewizor zawsze można wyłączyć.

    P.S. Oby nikt nie pokusił się o rimejk Masy kultury!

    • Po części chodzi pewnie o to, że przestają się czuć wyjątkowo. Z tego samego powodu ludzie chwalą się, że słuchali/czytali/oglądali/grali w coś zanim to zrobiło się popularne. Nikogo to nie obchodzi i brzmi pretensjonalnie, ale oni muszą podbudować sobie ego jacy to są wyjątkowi, że poznali się na „50 twarzach Grey’a” zanim miliony kur domowych zaczęło się przy tym masturbować :)

      PS jeśli będziemy dostawać tantiemy, to mogą robić nawet restart ;)

    • Szymas

      Zgadzam się z większością stwierdzeń, ale akurat „Jestem Bogiem” to (IMHO) trochę inna kwestia. Wydaje mi się, że nie do końca chodziło o to, że rodzi się nowe grono fanów Magika i spóły, a o to, że całe masy ludzi, nie mając bladego pojęcia o muzyce czy historii PFK, podawały się (w sieci i w realu) za jej wieloletnich fanów. Ludzie mylili Kaliber i PFK, przekręcali ksywki chłopaków i ogólnie pisali głupoty, co spotykało się ze sporym hejtem „starej gwardii”.