Film Need for Speed daje nadzieję na nowe, wysokobudżetowe ekranizacje gier. Ale nie na kino ambitne.
Serio? Chcecie streszczenie filmu Need for Speed? No dobra. To uwaga:
Ścigają się.
Brak idiotycznej przesady jak z ostatnich części Fast and Furious.
Zdjęcia w prawdziwych lokacjach z użyciem prawdziwych samochodów, a nie tylko CGI.
Ryk silników.
Fabuła sztampowa jak w grze.
Whisky, która skończyła mi się w połowie seansu :(
Kraksa na moście.
Rzucanie pracy na golasa.
Leśny teren i wszystkie kraksy.
WERDYKT
Ostatnio jest taka moda, by na stołku reżyserów stawiać kaskaderów. I bardzo mi się to podoba. Są to ludzie, którzy za cholerę nie umieją zrobić filmu, który dostanie Oscara za fabułę, ale udaje im się wykorzystać lata doświadczenia w rozwalaniu wszystkiego na kawałki. Jeśli idę do kina na coś takiego jak Need for Speed, to nie mam złudzeń – będzie sztampowo i głupio. Ale mam nadzieję na dobrą, odmóżdżającą zabawę. Dla mnie oznacza to prostą fabułę, sztampowych, ale sympatycznych bohaterów i ciekawe efekty specjalne bez przesadnego CGI. Kaskaderzy umieją to robić.
Oto kilka filmów z ostatnich lat wyreżyserowanych przez zawodowych speców od dostawania po twarzy:
Nie jest to rzecz nowa, bo już w latach 70-tych filmy Mistrz kierownicy ucieka i Wyścig armatniej kuli reżyserował legendarny kaskader – Hal Needham.
W większości przypadków ci panowie nie umieją stworzyć kina wzruszającego. Doskonale radzą sobie jednak z poruszaniem widza. Prezentują efektowne pościgi, ciekawie zaplanowane sceny walki, dobrze pokazane eksplozje i strzelaniny, w których widać co się dzieje. Tak było np. we wspomnianym rimejku Czerwonego świtu, który jest filmem durnym, ale od strony scen kaskaderskich – pięknym.
Z Need for Speed jest dokładnie tak samo. To dopiero trzecia produkcja wyreżyserowana przez Scotta Waugha. Pracował on jednak przy 41 filmach jako kaskader. I to widać. Film jest naiwny, fabuła przewidywalna aż do bólu, a bohaterowie jak z używanej 100 razy kalki, ale wyścigi są ciekawie nakręcone i emocjonujące. Filmowy NFS przypomina nam, że wbrew temu co pokazuje seria Fast and Furious ciekawe sceny akcji nie wymagają tego, by walczyć z czołgiem, ciągnąć za samochodem gigantyczny sejf czy ścigać się pod ziemią. Wystarczy ładnie nakręcona kraksa i rewelacyjne dźwięki silników.
Czy w Need for Speed jest coś więcej? Nie. Co możecie potraktować zarówno jako minus, jak i plus. Zależy na co się nastawicie. Ja bawiłem się dobrze, mimo że whisky skończyła się w połowie seansu.