Karla Urbana lubiłem jeszcze przed Star Trekiem i Dreddem. Teraz go kocham.
Tytuł oryginalny: „Almost human” (tytuł polski: „Maszyny i ludzie”)
Gatunek: roboci
Stworzyli: panowie od Fringe, Star Treka i Alias
Za występy pensję pobierają: Dredd, Uśpiona komórka, Pani Taylor (ale nie Elizabeth), Minka „patrzcie jaka jestem śliczna” Kelly
Detektyw John Kennex (Karl Urban) ma hardkorowe nazwisko, ale za to brakuje mu nogi. Stracił ją w strzelaninie z gangsterami, którzy w roku 2048 dysponują amunicją, która urywa kończyny, ale dzięki Bogu nic wyżej.
Po wybudzeniu ze śpiączki Dredd… to znaczy Kennex dostaje cybernetyczną protezę i nowego, elektronicznego partnera, który jest inny niż pozostałe roboty w policji. Głównie dlatego, że jest czarny, przestarzały, mówi „man” i można go naprawiać gumą do żucia.
Dwaj panowie mają wspólne przygody. Póki co bez gejowskich epizodów po wódce.
Karl Urban. Kiedyś narzekałem, że brakuje nam twardzieli rodem z lat 80-tych. Takich prostych, ostro ociosanych, którzy robią po prostu to co do nich należy. Po „Dreddzie” wiedziałem, że Karl Urban może pretendować do takiego miana. Teraz już jestem pewien. Jeśli obok siebie stoi człowiek biały oraz czarny i ten pierwszy wygląda na większego twardziela, to znaczy że nim jest.
Muzyka The Crystal Method.
Gadżety.
Zbyt silne naleciałości stylu J.J. Abramsa, co zwiastuje minimum 5 sezonów, z których 2 będą zbędne :)
Minka Kelly. Jest tak słodka, że aż mnie zęby bolą. Fajnie się na nią patrzy, ale kompletnie tu nie pasuje.
Wszystkie w których Urban robi minę jakby zjadł nieświeżą cytrynę.
Ostatnie 10 minut drugiego odcinka.
„Almost human” nie jest niczym nowym. To serial, który przetwarza absolutnie wszystkie ze znanych już motywów SF. Pierwsze trzy odcinki najwięcej czerpią z „Blade Runnera”, „I, Robot” oraz „A.I.”. Twórca serialu, J.H. Wyman, pracował wcześniej nad serialem „Fringe”, więc wywodzi się ze szkoły J.J. Abramsa, która mówi, że najlepszym przepisem na sukces, jest przetwarzanie klasyków (zresztą Abrams produkuje „Almost Human”). Na szczęście w tym przypadku jest to robione dobrze. „Almost Human” przerabia znane motywy, ale idzie mu to na tyle sprawnie, że doceniamy ukłony w stronę klasyki, a nie klniemy pod nosem na zapożyczenia bliskie plagiatu.
Póki co serial jest zbudowany na schemacie znanym z wielu innych produkcji – każdy odcinek toczy się wokół jednej sprawy związanej z jedną nowinką. W „The X-Files” czy „Fringe” w każdym odcinku jest nowy stwór, kosmita czy inne cholerstwo. W „Almost Human” tę rolę przejmują gadżety i elektronika. Zawsze jest coś innego, zawsze napędza to akcję i póki co rzadko kiedy powraca. Oprócz tego jest to po prostu serial policyjny o dwóch detektywach rozwiązujących zagadki. Z dodatkową dozą akcji, strzelania, wybuchów i efektów CGI zrobionych na wystarczająco wysokim poziomie, by świat SF nie wydawał się sztuczny. Dla fanów futurystycznych gadżetów jest to pozycja obowiązkowa. Przezroczyste komórki, hologramy, implanty, cyborgi… znajdziecie tutaj wszystko.
Pozostałych widzów też namawiam z dwóch powodów. Po pierwsze póki co serial utrzymuje dość poważny ton i idzie w stronę ambitnych pytań. Oczywistym jest, że twórcy będą chcieli rozmyślać o tym co to znaczy być człowiekiem i w którym momencie maszyna zaczyna żyć. Cieszy jednak fakt, że w serialowej formie nie spłycają tych zagadnień do przesady. To nie jest poziom „Blade Runnerze” czy „Ghost in the Shell”, ale też coś więcej niż w typowych serialach.
Drugi argument to Karl Urban, który po raz kolejny udowadnia, że jeśli już angażuje się w jakiś projekt, to daje z siebie wszystko. Patrzę na listę filmów Urbana z ostatnich lat i nie widzę ani jednego, w którym nie byłby znakomity. Nawet w takiej szmirze jak „Ksiądz 3D” był jednym z niewielu ciekawych elementów. W „Almost Human” Urban gra typowego twardziela, ale robi to tak przekonująco i dodaje w mimice tyle delikatnych smaczków, że jego postać wydaje się ciekawsza niż być może naprawdę jest. Oby producentom starczyło pieniędzy na opłacenie znanego aktora na kolejne sezony.
Oglądać? Póki co jak najbardziej! „Almost Human” to aktualnie najlepszy, nowy serial SF. Ma duże szanse na spadek poziomu wraz z upływem czasu, ale trzymam kciuki by było inaczej i nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.